sobota, 7 września 2013

diego i viola



Czy lubisz tańczyć i śpiewać?


Czy prowadzisz pamiętnik?


Czy urządzasz piżama party z przyjaciółkami?


Czy rodzice coś przed tobą ukrywają?


Czy chodzisz w spódnicach bądź sukienkach?


Czy twój ulubiony kolor to różowy lub fioletowy?


Czy lubisz być zakochana lub zakochać się?


Jeżeli masz więcej odpowiedzi na tak to jesteś jak nasza Viola!!!

martinaaaaaaaaaaaaaaaa

Zdjęcie na okładkę

wierszyki

Wierszyk:
1.Franchesca i Camila,
To przyjaciółki dwie.
Doszła do nich Viola
Teraz każda lubi się!

2.Leon i Tomas
Nie lubią się.
Lecz oby dwóm
Violetta podoba się .

3.Ludmiła to dziewczyna,
żądzicielska i nie miła.
Czasem lubi zemścić się,
Ale na Tomasie nie.

4.Napo no i Braco
Bardzo lubią się.
Braco mówi w swym języku.
Nikt go nie rozumie
Czasem Napo coś zrozumie!
Violetta, każdy z nas ją dobrze zna i lubi tak jak ja.
Pięknie gra na fortepianie, tańczy i śpiewa aż dookoła rozkwitają rozsłuchane w piosenkach drzewa. Pisze pamiętnik, opisuje w nim swoje życie, swój świat i ma wielki talent od lat. Do rodzinnego miasta przenosi się, a na miejscu jej życie całkowicie odmienia się.
Poznaje Tomasa, chłopaka ze snów, a Ludmiła zarozumiała dziewczyna cały czas kłamie jak z nut. Poznaje też Francesce przyjaciółkę swą i Braco, Cami, Maxiego i przez Ludmiłę ją ,,aniołkiem'' zwą. Z nowego otoczenia, Violetta wychodzi z cienia i zdaje egzamin do studia, gdzie później śpiewa. Poznaje jedną z tajemnic swojej guwernantki i odkrywa rzeczy swojej matki. Jednak co chwila wszystko zaczyna komplikowac się. Co będzie dalej, kto to wie?


Camila gwiazdą zostac chce, a szanse wielkie ma, co nie?
Zawsze wysłucha, pocieszy, przebaczy i w każdym coś dobrego zobaczy. Ma wielki talent, jest zabawna ,wesoła i każdego rozweselic zdoła.  Cami, Cam, Camila. Mówcie jak tam chcecie. 
Lecz takiej dobrej kumpeli jak ona ze świecą szukac możecie.
Jej przyjaciółmi na zawsze: Maxi, Viola i Fran. To najmądrzejsza Camila jaką znam!

O Violettę dwóch chłopaków się bije
Lecz ona uczucia swe kryje 
Ma do wyboru Leona i Thomasa
Za jej ojcem biega  prasa
Mama jej w wypadku zginęła
Viola od jej rodziny się odcięła 
German ciągle w klatce ją trzyma
Nie może zrozumieć, że to nastoletnia dziewczyna
Ludmiła wraz z Naty ją krytykuje 
Ciągle myśli jak życie jej popsuje 
Angie pewien sekret ukrywa 
Że Violetta to jej rodzina

Violetta to nowy serial na Disney'u
Za Leonem szaleje wielu
Thomasa od razu pokochali
Z Andresa się trochę śmiali
Maxi wciąż dziewczyny poszukuje 
Ludmiła w życiu oszukuje
Cami z modą eksperymentuje
Francesca się muzyką ekscytuje

Violetta Castillo to fajna dziewczyna
Gdy wraca do Buenos Aires
Naukę w Studio 21 zaczyna
Tam poznaje wspaniałych przyjaciół
I dwóch zakochanych w niej chłopaków
Jej ciocia Angie guwernantkę udaje
Powoli się z Violettą zapoznaje

Ma tatę Germana i Macochę - Jade
Gosposię Olgę i Ramallo też




jorgan i dziecko ...

tini

te zdjecie zrobione jest w miescie czy u martiny w domu???? piszcie w komentarzach..

marco i fran

bal

Obudziłam się jako pierwsza. Spałam na wygodnej, fioletowej pufie. Widok moich przyjaciół leżących na podłodze bardzo mnie rozśmieszył, ale nie tak bardzo jak Marco usmarowany bitą śmietaną z wiśnią na nosie przebrany za dziewczynę. Niech zgadnę albo to sprawka Ludmiły w ramach zemsty, albo po prostu chłopacy zrobili mu kawał. Zaraz po mnie wstał Maxi, który wyjął komórkę i robił zdjęcia naszej 'Lindzie'. Tak samo zareagowała też Olivia. Po chwili wstaliśmy już wszyscy tylko nie Leon i Marco. Ludmiła wpadła na plan jak ich obudzić. Maxi się opierał bo chciał być lojalny co do swojej bandy, ale Liv zatrzepotała parę razy rzęsami i jej uległ. Podnieśliśmy chłopaków i wynieśliśmy na dwór. Potem za jednym zamachem wrzuciliśmy ich do wmurowanego basenu obok domu Ludmiły. Zrobili wielki plusk. Natychmiastowo się przebudzili. Leon zaczął się śmiać z Marco, a Marco z niego. Dopiero po jakimś czasie się skapnęli, że wyglądają podobnie. Przemoczony Leon z oklapniętą fryzurką udał się do łazienki. W tym czasie wszystkie się przebrałyśmy. Każda z nas miała zapasowe ubrania w samochodzie Ludmiły. Blondynka postanowiła, że musi ułożyć sobie włosy bo dziś jej wielki dzień.
Zirytowani wyszliśmy przed dom i na nią czekaliśmy. Potem Naty zaproponowała, że może nas podwieźć do studio Zgodziliśmy się. Tak, więc ja, FranOlivia, Marco pojechaliśmy z Naty. Leon i Maxi dotarli swoim autem. Ponieważ nasz nauczyciel od tańca spóźniał się z niewyjaśnionych przyczyn zaczęliśmy sami wymyślać choreografie do naszego występu na bal. To właśnie ta, która mi się przyśniła kilka dni temu.
Wszystkim się bardzo spodobała. Gregorio postanowił się nie zjawić, a zamiast jego przyszedł Antonio, Beto i Pablo :
- Jesteście niesamowici. Sami to wymyśliliście ? - zapytał się nas dyrektor
- Właściwie to Violetta - poinformował nauczycieli Leon
- Zaskakujesz nas coraz bardziej. Masz wielki talent, wy wszyscy go macie - chwalił nas Antonio
Uśmiechnęłam się nieśmiało. Beto machnął rękom na znak byśmy udali się za nim. Zrobiliśmy tak jak kazał. Leon zatrzymał mnie w połowie drogi :
- Violetto Castillo, czy uczyniłabyś mi ten zaszczyt i poszłabyś ze mną na bal ? - zrobił słodkie oczka
- Nie wiem ... - zaśmiałam się a Leon miał zawód w oczach - Żartuję, oczywiście, że pójdę
Leoniasty zza pleców wyjął lizaka :
- Jest prawie tak słodki jak ty
- Dziękuję - cmoknęłam go w policzek
- Kocham cię, wiesz ?
- Szybciej, szybciej do sali ! Ktoś musi zagrać na keyboardzie ... - wołał nas Beto
Chwyciłam bruneta za rękę i razem poszliśmy posłusznie na zajęcia. Po lekcjach Ludmiła poprosiła mnie bym pomogła jej w castingach na chłopaka dla niej na bal. Zjawiło się ich całkiem dużo. Ustawili się w kolejkę. Wśród nich był też Andres i ...

Do końca tygodnia ćwiczyliśmy choreografie, dekorowaliśmy sale, w której miała odbyć się impreza. Pablo poinformował nas, że wystąpi gość specjalny, ale nie chciał powiedzieć kim on jest. Na bal stawiły się pary takie jak: Leon i ja, Marco i FranOlivia i Maxi, Ludmiła i ... Diego. NatyCamila i reszta naszych znajomych poszła sama. Niestety Federico nie mógł się zjawić z wiadomych przyczyn. Wszystko wyglądało pięknie. Pierwszą częścią balu były tańce wolne. Nie było innej opcji bym tańczyła z kimś innym
jak nie z Leonem. Czułam się jakbyśmy byli sami na parkiecie, jakby oprócz nas nie było nikogo. Tylko on, ja i muzyka.
- Witamy, wszystkich zebranych. Nasi uczniowie chcieliby zaprezentować wam swój talent poprzez taniec i śpiew. Zapraszam na scenę :
Violette, Leona, Francesce, Ludmiłe, Marco, Maxi'ego, Camile, Olivie, Natalie, Broadway'a, Diego i Andresa do piosenki ON BEAT. - powitał wszystkich Pablo
Po jego słowach ludzie zaczęli bić brawo.
Posłusznie weszliśmy na scenę i zrobiliśmy swoje. Myślę, że nie wyszło nam najgorzej. Po występie ustąpiliśmy miejsca komuś innemu. Zgasły światła. Zza sceny wyłoniła się postać.

zerwanie,.......

Nagle jeden z reflektorów skierował się właśnie na tą postać. Usłyszeliśmy melodie do 'Ti Credo', którą śpiewał Federico. Tak, ten Federico z ręką w gipsie. W następnej zwrotce drugie światło skierowało się na Fran. Włoch skinieniem zdrowej ręki przywołał ją na scenę. Francesca popatrzyła się na Marco, a później na mnie błagalnym wzrokiem. Pokiwałam twierdząco głową na znak by dołączyła do Fede. Uśmiechnęła się lekko i dotknęła dłoni Włocha. Marco z oburzeniem na twarzy pociągnął Fran za drugą, wolną rękę. W ten sposób przeciągali ją jak liną. Nie podobało się to żadnej osobie z miłosnego trójkąta. Francesca uwolniła się wreszcie z objęć chłopaków i wybiegła na dwór. Zauważyłam, że jej dwóch adoratorów idzie za nią. Poprosiłam Leona by ich zatrzymał gdy ja sama będę rozmawiała z moją przyjaciółką. Usiadłam obok włoszki na ławce. Nie wiedziałam jak zagadać, więc nie odzywałam się w ogóle tylko ją przytuliłam. Przez ramie widziałam zbliżającego się w naszą stronę smutnego Marco :
- Zostawisz nas samych ? - skierował się z tym pytaniem do mnie
- Nie, chcę żeby została - postanowiła Fran
- Odejdę kawałek dalej - zrobiłam tak jak powiedziałam z wielką dokładnością. Odeszłam KAWAŁEK dalej. Na tyle niedaleko bym mogła wszystko słyszeć :
- Fran, nie rozumiem cię. - zaczął rozmowę chłopak
- Marco, musimy się rozstać. - powiedziała stanowczo Francesca
- Co ? - jego smutna mina nabrała wyrazistości - Nie wkurzasz się chyba za to, że wczoraj byłem przebrany za ...
- Nie, Marco, to nie oto chodzi. Ja ... ja cię chyba już nie kocham - wydusiła to z bólem dziewczyna
- Jak to ? Wiedziałem, że to zły pomysł by wyjeżdżać ... Da się to naprawić. Będziemy się od teraz codziennie widywać. Kocham cię
- Nie o to chodzi. Wydaje mi się, że zakochałam się w kimś innym. Nie jestem pewna tego uczucia, ale nie mogę cię oszukiwać. Po historii Violetty sprzed roku doszłam do wniosku, że kochanie dwóch chłopaków na raz rani całą trójkę. - uroniła dwie łzy
Marco szybko otarł je. Francesca przytuliła chłopaka po przyjacielsku i spojrzała na Federico stojącego kawałek za nimi. Marco odwrócił się i rzekł cicho :
- No leć ... - prawie tego nie usłyszałam
Fran posłała mu triumfalny uśmiech i wstała z ławki. Wtedy Włoch do niej podszedł tym samym pozbywając się Marco :
- Przepraszam cię za tą piosenkę. Pomyślałem, że się ucieszysz, a tylko namieszałem. - tłumaczył
- Federico, kocham cię, ale ...
- Nic nie mów to wystarczy - zamknął oczy i zrobił dzióbek
- Fede - odsunęła się włoszka - Nie chce z tobą być bo to nie było by fair podłóg Marco i samej mnie. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz - uśmiechnęła się
- Jasne, powiedz jak będziesz gotowa. To co przyjaciele ?
- Przyjaciele
- Violetto, wstań - popatrzyli się na mnie karcącym wzrokiem gdy ja siedziałam skulona obok ławki by wszystko słyszeć. Podniosłam się i zawstydzona uciekłam do Leona. Wbiegłam do sali i zauważyłam mojego chłopaka wydurniającego się na scenie. Pomachałam do niego na co on szybko do mnie podbiegł :

- Przepraszam cię. Miałem ich zatrzymać, ale mnie podpuścili. Powiedzieli, że na scenie wystąpi najładniejszy i najbardziej utalentowany chłopak na świecie. Wiedziałem, że mówią o mnie no i zacząłem śpiewać. Nie gniewasz się na mnie ?
Objęłam jego szyję i zbliżyłam się by go pocałować. Niestety przeszkodzili nam nauczyciele :
- A teraz kolejna część naszego balu. Przez cały ten czas wybieraliście króla i królową balu. Przyszedł czas na ogłoszenie wyników.
Królem balu jest ... - Antonio otworzył kopertę z imieniem i nazwiskiem ucznia - Leon Verdas, a królową ...

Ludmiła wchodziła na scenę - Violetta Castillo.
Był to dla mnie szok. Zupełnie się tego nie spodziewałam
- Zapraszamy królewską parę na środek. Odbędzie się teraz uroczysta koronacja. - wołał nas Pablo
Ludmiła posmutniała. Antonio założył koronę na głowę Leona i gdy miał to samo uczynić ze mną zabrał mu z ręki mikrofon :
- Ludmi, chodź tu do nas - wskazałam całą rękę na blondynkę. Tłum rozsunął się tworząc przejście aż do sceny. Ludmiła pewnie podążała w moją stronę.
- Zasłużyłaś na nią - popatrzyłam błagalnym wzrokiem na Antonio z nadzieją, że zrozumiał o co mi chodzi. Były dyrektor uśmiechnął się i koronę założył na głowę wzruszonej Ludmile. Dołączyłam do reszty tłumu. Leon uczynił to samo.
- Dla mnie zawsze będziesz księżniczką - powiedział cicho. Potem swoją koronę ułożył na moim czubku głowy. Ludmiła do końca wirowała na parkiecie razem ze swoim towarzyszem - Diego. Wyczuwam chemie między nimi, a ja się nigdy nie mylę jeśli chodzi o sprawy sercowe. Oprócz nas na imprezie byli też inni uczniowie studio z pozostałych klas. Na zakończenie balu tańczyliśmy już ostatnie tańce. Później Leon odprowadził zmęczoną mnie do domu. Przed furtką pożegnałam się z ukochanym i otworzyłam drzwi. Było jakoś tak dziwnie ciemno i cicho. Hmm może wszyscy już śpią. Zdjęłam moje szpilki i na palcach szłam na górę. Nagle coś zwaliło mnie z nóg, a przed oczami nie miałam zupełnie nic

porwanie

Na wpół przytomna widziałam jakąś postać, która trzymała moje nogi w kostkach i ciągnęła w stronę drzwi :
- W co się teraz bawimy ? - zapytałam nieświadoma tego co mówię
- Porywam cię - odpowiedziała chyba kobieta
- Uuu nowa zabawa. Bosko... - po moich słowach postać dała mi rolkę taśmy klejącej
- Zalep sobie ten dziób, który się nie zamyka. Sama bym to zrobiła, ale paznokcie mi się złamią
Nie wiedziałam o co jej chodzi, więc owinęłam sobie nią głowę.
- Genialnie, teraz nawet nie muszę się na ciebie gapić - mówiła uradowana porywaczka
Kolejny raz poczułam ucisk w okolicach kostek. Całkiem fajnie było. Trochę głowa bolała jak szłyśmy przez tęczowy szlak zwany chodnikiem.
- Pakuj się do bagażnika - rozkazała teraz już widoczna kobieta w czarnym płaszczu z ciemnymi okularami na nosie.
Sądząc, że to etap zabawy weszłam posłusznie do tylnej części samochodu. Ułożyłam się w niezbyt wygodnej pozycji.
- Rozumiem, że mam teraz zacząć liczyć ? No chyba, że jednorożec Mercedes ma zrobić to za mnie ?
- Tak, tak zacznij liczyć od a do 1 i jak już skończysz będziemy na miejscu - krzyknęła postać wsiadając do auta.
Droga była długa. Nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziły mnie wrzaski :
- No rusz się !!! Jedź ! Masz czerwone! Jedź - krzyczała osoba z przodu
Ja znam ten głos. Potrząsnęłam głową, którą miałam całą oklejoną taśmą. Zdziwiłam się. Delikatnie zdzierałam ją z twarzy. Chyba teraz jestem bez brwi. Chwilę później stanęliśmy.
- Wysiadaj - usłyszałam oschły głos kobiety, której nadal nie mogłam rozgryźć tożsamości.
Otworzyła bagażnik i wskazała palcem jakąś szopę. Popatrzyłam na nią jak na idiotkę i ile miałam sił w nogach zaczęłam biec przed siebie. Przebyłam gdzieś z 200 metrów. Odwróciłam się do tyłu by zobaczyć czy ta kobieta biegnie za mną.
- Zatrzymaj się. Nie chce mi się ciebie gonić w szpilkach ... - wołała
Zaśmiałam się na znak, że nie spełnię jej głupiego żądania.
- A ty gdzie się wybierasz ? - przez ten czas jak głowę miałam zwróconą do tyłu wpadłam na jakiegoś mężczyznę.
- Matias ? - pytałam z niedowierzaniem - Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę. Naprawdę ... Jakaś baba wsadziła mnie do bagażnika i przywiozła tutaj, a ja nie znam drogi do domu - mówiłam na jednym oddechu.
- Dobrze, pomogę ci - mówił nieco dziwnym głosem szwagier ojca. Mężczyzna ujął mnie w nadgarstku.
- Matias, ściskasz mnie za mocno ... - narzekałam
- Oj teraz to twój najmniejszy problem - zacisnął mocniej uścisk i prowadził w stronę szopy.
Wtedy zrozumiałam, że tą kobietą, która mnie tu przywiozła była moja macocha. Próbowałam się wyszarpnąć. Ten niepozorny obżartuch ma naprawdę dużo siły.
- Mówiłaś, że sobie poradzisz, a prawie ci smarkula uciekła ... - mówiąc to Matias skierował się do Jade, która zdjęła okulary tym samym potwierdzając mój tok myślenia.
- To nie wystarczyło, że zdzieliłam jej z prostownicy i przywiozłam tutaj ? To ja jeszcze miałam pilnować żeby nie uciekła ? Porywanie jest takie męczące.
- Trumnę przynajmniej zamówiłaś ?

- Ona zawsze czeka w gotowości, a że ona sama nie pofatygowała się skrócić swojego życia musimy jej trochę pomóc - uśmiechnęła się szyderczo macocha - weź ją poproś żeby weszła do tej szopy, a my w tym czasie pójdziemy na zakupy.
Matias wepchnął mnie do chatki i odszedł. Potem usłyszałam ich kroki. Chyba sobie poszli - pomyślałam. Pierwsze co uczyniłam było sprawdzenie czy tych dwóch półgłówków zamknęło drzwi na klucz. Niestety nie byli aż tak nierozgarnięci i nie mogłam stąd uciec. Potem pomyślałam o tym, że nie zabrali mi telefonu. Słabo jak na porywaczy... Wybrałam numer Leona, który odebrał po drugim sygnale :
- Już się stęskniłaś ? - zapytał
- Nie, Leon ... Jade i Matias mnie porwali - szybko tłumaczyłam
- Słyszałaś to ? Ona z kimś rozmawia. Nie zabrałaś jej telefonu ? - darł się na siostrę mężczyzna
- Gdzie jesteś ? - usłyszałam zdenerwowanie w głosie chłopaka.
Nie odpowiedziałam mu bo do pomieszczenia wtargnął wkurzony Matias. Wyrwał mi z rąk komórkę tym samym rozłączając połączenie :
- Zachciało się dzwonić po pomoc ? Zapomnij ! - ponownie opuścił szopę zamykając ją na trzy spusty.
OCZAMI LEONA 
Bardzo zdziwiła mnie rozmowa z Violą. Ma kłopoty, więc muszę jej pomóc. Pierwsze co mi wpadło do głowy to udanie się do jej domu. Pośpiesznie biegłem w stronę rezydencji Castillo. Po drodze napotkałem Fran :
- Gdzie się tak spieszysz ? Ahh tak do Violi ? Już rozumiem - zaczęła się ze mnie śmiać
- Nie... znaczy tak, ale nie w tej sprawie. Porwali ją
- Myślisz, że dam się nabrać ? Znów chcesz wyciąć mi jakiś kawał, prawda ? - nie uwierzyła mi
- Nie, Fran. Tym razem nie żartuję.
- Jasne, spróbuj kitować Ludmiłe albo Cami, ja już znam wasze zagrywki ... Cześć
Wkurzyłem się trochę na nią, ale nie tracąc czasu biegłem dalej. W niecałe 5 minut stałem już pod bramką willi Violi. Zadzwoniłem dzwonkiem. Otworzył mi pan Castillo :
- Dzień dobry, Leon. Viola chyba jeszcze śpi. Obudzę ją - otworzył szeroko drzwi
- Violette porwała Jade i Matias i nie wiem gdzie są. Trzeba ją ratować - w mojej głowie to zdanie brzmiało o niebo lepiej
- Ty chyba niewyspany jesteś po wczorajszych tańcach, prawda ? Viola jest u siebie w pokoju, a Jade pojechała do fryzjera. Idź może lepiej do domu i wyśpij się porządnie.
Zawiedziony opuściłem posesje. Wyjąłem komórkę i przez pomyłkę wybrałem numer Violki zamiast Maxi'ego :
- Halo, tutaj Jade.
- Proszę powiedzieć mi gdzie trzymacie moją dziewczynę
- W szopie, w lesie zaraz za autostradą. 1 kilometr od naszego domu. Tylko tutaj nie przyjeżdżaj bo ją uratujesz i wtedy z mojego porwania nici, rozumiemy się ? - podała mi wszystko jak na tacy nie specjalnie pierwszej mądrości macocha Violi
Rozłączyłem się.
- To co będziesz robił skoro nie możesz jej ratować bo masz zakaz ? Idziemy grać u ciebie na konsoli i nosić te czadowe jeansowe czapki z dwoma daszkami ? - pojawił się znikąd mój kumpel Andres
- Po pierwsze to mam zajęcie, a po drugie to są spodnie...
Zauważyłem, że po przeciwnej stronie sąsiad Castillo ma motor. Pożyczyłem go na trochę i osiągając maksymalną prędkość dojechałem do lasu. Ukryłem się za drzewami i szukałem wzrokiem jakieś szopy. Gdy wreszcie odnalazłem ją skradając się próbowałem zbliżyć się do porywaczy i mojej dziewczyny. Nagle poczułem czyjąś dłoń na moich ustach. Chyba mam kłopoty ...